W dniu 1 stycznia 2013 roku, Wałbrzych odzyskać ma prawa grodzkie – tak stanowi projekt rozporządzenia Rady Ministrów. Większość radnych powiatowych nie zgadza się z przesłanym uzasadnieniem tej decyzji. Rada Powiatu złożyła również wniosek do prokuratury o zbadanie konsultacji społecznych, które ich zdaniem odbyły się niezgodnie z prawem i nie miały prawidłowego charakteru. W uzasadnieniu projektu można przeczytać , że: „podział kompetencji na miasto i powiat uniemożliwia m.in. realizacje skutecznej polityki oświatowej, utrudnia politykę kadrową, stypendialną oraz ogranicza możliwość uzyskania wsparcia ze środków unijnych”. Zdaniem radnych powiatu wałbrzyskiego w piśmie tym zabrakło opinii trzech gmin, które wydały negatywną decyzję w sprawie odzyskania przez Wałbrzych statusu powiatu. Mowa tutaj o Boguszowie Gorcach, Mieroszowie i Czarnym Borze. Wątpliwości budzi również fakt konsultacji społecznych z mieszkańcami, które ich zdaniem miały zupełnie innych charakter - Ja nie mam wątpliwości, że uczestniczyłem w jedynie spotkaniach, gdzie wypowiadali się również mieszkańcy. Zresztą było to w ten sposób wyjaśniane przez prowadzących - opowiadał Krzysztof Paciepnik, członek zarządu Rady Powiatu.

Prokuratura Okręgowa w Szczecinie umorzyła śledztwo w sprawie rzekomego finansowania przez wałbrzyskie spółki miejskie, komitetów wyborczych byłego prezydenta miasta Piotra Kruczkowskiego i polityków Platformy Obywatelskiej. O tej sprawie pisała cała Polska. W ubiegłym roku były prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego zawiadomił prokuraturę o rzekomym zmuszaniu do finansowania prezydenckiej kampanii oraz komitetu wyborczego z pieniędzy spółki. Po nim, do organów ścigania, zgłosił się ówczesny wiceprezes Miejskiego Zarządu Budynków. Złożył podobne zeznania, a jako dowód w sprawie przedstawił nagraną z Piotrem Kruczkowskim rozmowę. W odpowiedzi sam zainteresowany rozesłał do mediów oświadczenie, w którym przekonywał, że „przygotowując się do kampanii, prosił o wsparcie osoby prywatne, swoich przyjaciół i znajomych....rozmowa z Panem Czerwińskim, którego znam od kilkunastu lat, miała prywatny i luźny charakter „.

Ponad 100 tysięcy złotych w urzędzie miejskim. Dwa razy więcej w szpitalu im. Alfreda Sokołowskiego (207 tysięcy 311 złotych) zarobił prezydent doktor Roman Szełemej w 2011 roku - wynika z korekty oświadczenia majątkowego za 2011 rok, która pojawiła się pod koniec czerwca na stronach Biuletynu Informacji Publicznej. W kategorii zarobki prezydentów miast Dolnego Śląska Roman Szełemej nie jest w czołówce. Tu wyprzedza go Rafał Dutkiewicz, rządzący Wrocławiem. Nasz prezydent jest jednak prawdziwą lokomotywą jeśli chodzi o „dodatkowe” zajęcia. Konkretnie o wynagrodzenia za pracę w szpitalu im. Alfreda Sokołowskiego, gdzie jest ordynatorem jednego z działów. W ubiegłym roku zarobił tam bowiem ponad 200 tysięcy złotych. Sprawa ta wywołuje wiele dyskusji. Badają ją politycy i radni sejmiku województwa dolnośląskiego.

Grzegorz Schetyna szefem struktur dolnośląskich Platformy Obywatelskiej. Wynik głosowania nie pozostawił żadnych złudzeń. Stosunkiem głosów 220 za przy 18 przeciw Grzegorz Schetyna został wybrany na szefa struktur dolnośląskich Platformy Obywatelskiej. Były marszałek dzisiejszym wyborem potwierdził, że jego pozycja na Dolnym Śląsku jest wciąż bardzo mocna. Grzegorz Schetyna w 2006 roku już kierował strukturami PO w naszym województwie. Po nim przewodnictwo przejął Jacek Protasiewicz. Jednym z głównych zadań starego/nowego przewodniczącego będzie zbudowanie strategii dla PO w regionie dolnośląskim w kontekście kolejnych wyborów: do samorządu i europarlamentu. W Wałbrzychu pomagać mu w tym będzie szefowa lokalnych struktur posłanka Katarzyna Mrzygłocka. (red)

źródło: 30minut

- Demokracja musi umrzeć, bo rządzi większość, a większość jest głupia. Żyjemy w eurosocjaliźmie, który jest wariantem niewolnictwa- twierdził Janusz Korwin Mikke, lider Nowej Prawicy, który przyjechał do Świdnicy, by przekonać nas do swojego programu. Szef ugrupowania mówił również o podatkach, więźniach i agresji. Janusz Korwin Mikke, lider Nowej Prawicy, przyjechał do Świdnicy by opowiedzieć nam o swoim programie i przekonać do współpracy. Twierdził, że jeśli Nowa Prawica zdobędzie władze, uporządkuje chaotyczny system naszego kraju. – Prawica musi się odrodzić, bo inaczej system umrze. Europa jest zdechła. Rządzą nami kretyni z Brukseli. Żyjemy w eurosocjalizmie, który jest jednym z wariantów niewolnictwa. Europa nigdy nie była jednością. Była podzielona i to dawało jej siłę. Wojny sprawiały, że państwa się rozwijały- twierdził lider Nowej Prawicy, sugerując, że agresja zarówno u ludzi jak i w państwie jest korzystną cechą. Uważa, że kibice piłki nożnej są symbolem prawdziwego mężczyzny- Facet powinien dać czasem kobiecie w tyłek. Przynajmniej będzie wiedziała, że nikt inny nie tknie jej i dziecka, bo w razie potrzeby jej facet ich obroni.

Prawem opozycji jest krytykowanie, a mieszkańców zwołanie referendum. Skorzystała z tego w ubiegłym tygodniu grupa wałbrzyszan. Spełniała wszystkie wymogi prawne. Zebrała odpowiednią oraz dokładnie sprawdzoną liczbę podpisów i doprowadziła do referendum o odwołanie rady miejskiej przed upływem kadencji. Podczas niedzielnego głosowania nie było jednak wymaganej frekwencji. Referendum przepadło. I co z tego? Radni pozostali na swoich stołkach. I gdyby nie zabrali głosu wszystko byłoby w porządku, ale...nie w Wałbrzychu.... Szybko zwołano dwie konferencje prasowe. Pierwszą prezydent miasta. „Kompromitacja”, „Zmarnowane pieniądze” itd. itp. Po kilkudziesięciu minutach swoje pięć groszy dorzucili sami radni. Najpierw przewodnicząca rady miejskiej Maria Romańska, która stwierdziła, iż „- wydaje mi się, że ta grupa rajców, która optowała za referendum powinna ponieść część kosztów związanych z jego przeprowadzeniem. Nawet gdyby nie były to pieniądze zwrócone do kasy miejskiej, a na jakiś „zbożny cel”. Stojąca na straży przewodnicząca rady powinna świecić przykładem. Tymczasem w mojej ocenie dokonała gwałtu na jednym z dobrodziejstw demokracji jakim właśnie jest możliwość zwołania referendum. Gdyby stwierdziła, że jej zdaniem w celu jego przeprowadzenia potrzebna powinna być większa liczba zebranych podpisów mógłbym się zgodzić. Dopóki jednak przepisy prawa nie ulegną zmianie sugerowanie „zwrotu pieniędzy za referendum” jest nie tylko podważaniem zasad demokracji, ale i bezczelnością. Nie ma jednak, co pani się martwić. Zawodników w tej radzie, którzy biją panią na głowę, jest bowiem znacznie więcej. Tak, tak panie Arturze. Do pana się zwracam. Nie trzy miesiące ma już pan mandat od wyborców i nie jest pan debiutantem. Ma pan duże aspiracje skoro chciał kandydować (na marginesie przepadając w przedbiegach) do zarządu Platformy Obywatelskiej.

Oszczędności, o których mówi publicznie prezydent Roman Szełemej, oni nazywają wprost grą pozorów. Na potwierdzenie swoich słów informują publicznie na konferencji prasowej, że z ich obliczeń wynika, iż różnego rodzaju przesunięcia na stanowiskach w radach nadzorczych spółek miejskich i w samym urzędzie kosztowały miasto ponad pół miliona złotych. - To bzdura – odpowiadają w urzędzie. Podczas spotkania z dziennikarzami przed urzędem miejskim członkowie Nowoczesnego Wałbrzycha: Paweł Orfin i Patryk Wild przedstawili wyliczenia, z których wynika, że miasto wydało „niepotrzebnie” ponad 500 tysięcy złotych. - To pieniądze płacone m.in. wskutek podwójnego zatrudnienia i odpraw dla zwalnianych prezesów. MZUK wydał niepotrzebnie ponad 91 tysięcy złotych. Od października 2011 roku na stanowisko prezesa zarządu został zatrudniony Andrzej Kosiór z wynagrodzeniem 8 tysięcy złotych. W tym samym czasie do października pobierał również wynagrodzenie w MPK.

Koalicję rządzącą w radzie Wałbrzycha wprost nazywa egzotyczną. Po decyzji wojewody, który unieważnił uchwałę o likwidacji PSP nr 31 sugeruje, że część radnych powinno mieć co najmniej moralnego kaca. Rozmowa z Mirosławem Lubińskim, radnym rady miejskiej Wałbrzycha. - Jest Pan radnym miejskim, a mimo wszystko przyszedł wspomóc grupę referendalną. Rozumiem w takim razie, że nie boi się Pan ponownej weryfikacji. - Powiem więcej, będę nawet o nią zabiegał. Ostatnie wybory samorządowe w Wałbrzychu pozostawiły niesmak, gdyż delikatnie mówiąc nie przebiegły prawidłowo. Rada miejska, która „poczęła się” w takich wyborach powinna zostać zmieniona. Myślę, że referendum musi się odbyć i mam nadzieję, że przyjdzie na nie wystarczająca liczba osób, aby było ważne. Ta dość „egzotyczna” koalicja, która utworzyła się, by wspierać grupę referendalną, dobrze wróży na przyszłość. - Jest pan dzisiaj jedynym oficjalnym reprezentantem SLD w radzie miejskiej.